wtorek, 19 stycznia 2016

(2) Nie w poznaniu leży szczęście, lecz w dążeniu do niego...

*** Martyna***
Staliśmy naprzeciwko siebie patrząc sobie głęboko w oczy.
- Znowu się spotykamy - powiedział z radością w głosie.
- Tak - uśmiechnęłam się.
- Jestem Piotrek - podał mi swoją dłoń.
- Martyna - uścisnęłam ją.
- Myślałem dzisiaj o tobie - zarumieniłam się.
- Przecież się nie znamy.
- Ale możemy się poznać - zaproponował a ja nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
-  Mam chłopaka - wydusiłam po chwili - przepraszam, ale muszę już iść - odwróciłam się i poszłam w stronę domu. Bałam się tam iść, ale nie mam wyjścia. Marcin zawsze był dla mnie miły i opiekował się mną, a teraz... zmienił się. Dwa miesiące temu zaczął pić a po alkoholu jest nieobliczalny. Ostatnio nawet mnie uderzył.
- Gdzie się szlajasz? - usłyszałam gdy tylko weszłam do mieszkania.
- Byłam w barze z Olą. O co Ci chodzi?
- Yhm. Na pewno w barze. Znalazłaś sobie jakiegoś frajera?! - krzyczał
- Tak, znalazłam! - również krzyknęłam, co mi się nie opłacało. Marcin uderzył mnie z całej siły w twarz. Upadłam na ziemię, a Marcin trzasnął drzwiami i wyszedł z domu. Po chwili "oprzytomniałam" i poszłam do się odświeżyć. Po krótkiej chwili w łazience poszłam spać.
*** Nazajutrz, rano***
Obudziłam się o godzinie ósmej, ponieważ dyżur miałam na dziewiątą. W nocy nie mogłam spać. Cały czas myślałam o Marcinie i o tej wczorajszej sytuacji. Uderzył mnie, a ja nie zamierzam tego tolerować. Najchętniej odeszłabym od niego, ale się boję. Boje się, że on mnie znajdzie i zrobi mi coś złego. Kiedyś mnie zastraszał, że gdy od niego odejdę... To mi i  mojej rodzinie stanie się coś złego.Wtedy jeszcze nie chciałam tego zrobić bo myślałam... Raczej byłam pewna że go kocham, a teraz chcę tylko od niego odejść. Po moich rozmyśleniach wstałam i udałam się do łazienki żeby doprowadzić się do porządku. Dwadzieścia minut później stałam przed lustrem ubrana w jasne jeansy, kremową bluzkę i czarne szpilki. włosy rozpuściłam i lekko się pomalowałam. Za dziesięć dziewiąta byłam już w stacji. gdy weszłam zaczepił mnie dr Banach.
- Dzień dobry, Pani Martyno. Dobrze, że jest Pani przed czasem. Tutaj jest strój i kluczyk do szafki. Za chwilę przyjedzie Piotr. Wszystko pani pokaże.
- Dobrze, dziękuję bardzo- uśmiechnęłam się i poszłam się przebrać. Po wyjściu z szatni zrobiłam sobie herbatę i usiadłam na kanapie. Gdy otworzyły się drzwi stacji omal nie upuściłam kubka. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Stał przede mną uśmiechnięty i patrzył mi głęboko w oczy, co ja odwzajemniałam.
- To przeznaczenie, Martynka- podszedł do mnie- widzę, że już się przebrałaś. Dlaczego nie powiedziałaś, że będziesz tu pracowała?
- Nie wiedziałam, myślałam... Nieważne- nie mogłam przestać się uśmiechać- więc od dzisiaj będziemy kolegami z pracy, Piotruś. Idź się przebrać. Szef mówił żebyś pokazał mi karetkę.
- Ok.- po dwudziestu minutach chłopak wrócił i pokazał mi co gdzie leży w karetce. 
- 21S zgłoś się- usłyszeliśmy głos z radiotelefonu.
- 21S, zgłaszam się- odpowiedział Piotrek
- Ul. Staropolska 16/34, kobieta urwała w pół zdania. Prawdopodobnie straciła przytomność. Pospieszcie się
- 21S przyjąłem, jedziemy- razem z dr Banachem i Piotrkiem pojechaliśmy do mieszkania starszej Pani. Na miejscu okazało się, że winda jest zepsuta i musieliśmy wejść po schodach na ósme piętro.
Pani Waleria (tak miała na imię) miała chore serce i z nerwów straciła przytomność. Wcale jej się nie dziwię, bo na jej miejscu chyba dostałabym zawału. Dowiedziała się, że jej jedyny syn wyjeżdża na misję do Afganistanu. Całe szczęście w ostatniej chwili się wycofał i został w Polsce. Po odwiezieniu starszej pani na Sor wróciliśmy do stacji. Do końca dyżuru mięliśmy jeszcze kilka wezwań. Miałam już wychodzić ze stacji, ale zawołał mnie szef.
- Martyna, zaczekaj- podszedł do mnie. Bałam się co powie. Myślałam że będzie nie zadowolony z mojej pracy ale ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu było zupełnie inaczej.
- Tak, doktorze?- zapytałam ze strachem
- Chciałem Ci tylko powiedzieć , że jetem bardzo zadowolony z twojej pracy i  na pewno zostaniesz z nami na dłużej.- uśmiechnął się.
- Dziękuję, doktorze. Widzimy się jutro, do widzenia.
- Do widzenia, Martyna- wyszłam ze stacji i udałam się do wyjścia. 
- Co tam Martynka?- Piotrek podszedł do mnie i  się uśmiechnął- może pójdziemy na piwo? Ja stawiam.- zaśmialiśmy się
- Okey, więc chodźmy- szliśmy w stronę baru "U Bociana". Brakowało mi tego. Z Marcinem jest całkiem inaczej. Po prostu nie potrafimy się dogadać. Dlatego też podjęłam decyzję że z nim zerwę. 
Gdy weszliśmy do baru Piotrek zamówił piwo i usiedliśmy przy stoliku. Świetnie mi się z dogaduje, chociaż znamy się dopiero od trzech dni. Piotrek jest dla mnie kimś ważnym... Bardzo ważnym. 
- Dlaczego akurat ratownictwo?- zapytał a ja od razu posmutniałam.
- Nie dogaduję się z moim ojcem. On i Marcin, mój chłopak uważają mnie za słabą a ja chcę im udowodnić że ratownictwo to zawód dla mnie.- było mi smutno po tej rozmowie, ale wreszcie się komuś wygadałam i w pewnym sensie mi ulżyło.
- Przepraszam, nie wiedziałem...
- Skąd mogłeś wiedzieć?- przerwałam mu
- Sam nie wiem
- Dobra. Dosyć o mnie. Opowiedz mi coś o sobie- zaproponowałam z uśmiechem na ustach. 
- Więc tak. Jestem ratownikiem i kierowcą karetki
- To już wiem- zaśmiałam się.
- No to... nazywam się Piotr Strzelecki mam dwadzieścia osiem lat, interesuję się zabytkowymi samochodami i ładnymi dziewczynami. Takimi jak ty.- opowiadał z uśmiechem na ustach- Co jeszcze chcesz wiedzieć?
- Chyba tyle mi wystarczy.- rozmawialiśmy tak jeszcze z dwie godziny. Po tym czasie poprosiłam Piotrka żeby odprowadził mnie do domu. Umówiliśmy się, że następnego dnia rano Piotrek przyjdzie do mnie i razem pójdziemy do pracy. Cieszyłam się na ten nasz wspólny "spacer", ale z drugiej strony bałam się jutrzejszego dnia, bo zdecydowałam, że jutro zerwę z Marcinem... 
*******************
Kochani chciałam was bardzo przeprosić, że tak późno ale miałam problemy z internetem. Mam nadzieję że nie macie mi tego za złe???
Nikaa

5 komentarzy:

  1. Nikki, Nikki!

    Nawet nie wiesz jak uradowałaś moja mordkę :)
    Widać ogromny postęp. Jedyne co mnie razi to brak interpunkcji, a opisy spokojnie wyćwiczysz, bo już widać że wkładasz w nie dużo pracy i coraz lepiej Ci idzie!
    Co do tresci to jest wciągająca i ciekawa, a najbardziej intryguje mnie wątek Marcina. Nawet trudno sobie wyobrazić ile pytań mi się nasuwa : czy coś zrobi Martynie? Jak bardzo jest niebezpieczny?
    Bardzo mi się podobało to opowiadanie, NIEŹLE jak to w trzystopniowej słynnej skali Banacha.
    Czekam na ciąg dalszy! :**

    Ściskam i całuje :****
    Dżuli

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanko czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Super z niecierpliwością czekam na kolejne części.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to opowiadanie jest o wiele lepsze od poprzedniego :D Tak trzymaj dziewczyno ;)

    http://nasygnalecosinnego.blogspot.com/2016/01/rozdzia-1-wyrwa-mnie-gosny-gos.html

    OdpowiedzUsuń